Lirene Aqua Bubbles, nawadniający hydrożel do twarzy- moja opinia

 Cześć :)

Jak się macie po długim weekendzie?

Mój średnio się udał, był popsuty poprzez biurokracje- otóż w szpitalu doszło do pomyłki, jeśli chodzi o moje wyniki badań. Te nieszczęsne wyniki odebrałam w poniedziałek, z racji tego że we wtorek było święto, dzień wolny, musiałam czekać na konsultacje z lekarzem do środy, tak więc sami rozumiecie... 

Najważniejsze jednak że wszystko jest ok, i koniec końców tej wyniki są dobre. Zdaje sobie sprawę, że trochę chaotycznie zaczęłam, ale jeszcze targają mną emocje, tak więc wybaczcie.

Zanim przejdę jednak do recenzji, chciałabym poinformować, że znikam  z blogspota- przenoszę bloga na platformę Nouw.com. 

Dziejszy post, jest już moim ostatnim, pod tym adresem- kolejny pojawi się już na nowym adresie:

https://nouw.com/1993ewa

"Kod do zaimportowania mojego bloga na Nouw: 6469572937''

Gdy tylko pojawi się tam pierwszy wpis, zostawię na blogspocie, informacje o tym że blog, został przeniesiony.

To tyle, jeśli chodzi o ogłoszenia parafialne, zapraszam na recenzje:


Lirene 

Aqua Bubbles

Nawadniający hydrożel do twarzy




















Paczka z Innsi- recenzje dwufazowego płynu do demakijażu Karaja i kleju do rzęs Ibra

 Cześć :)

Mój najdziwniejszy w życiu urlop, zakończył się kilka dni temu. 

Cieszę się jednak że mimo wszystko on był- poukładałam sobie parę rzeczy w głowie, udało mi się więcej czasu spędzić ze znajomymi. Cieszę się też że wybrałam sobie taki termin, czyli przełom lipca i sierpnia, gdyż za kilka dni, będzie długi weekend i znów kilka wolnych dni.

W trakcie urlopu, udało mi się też zrobić kilka sesji zdjęciowych, oraz przetestować parę kosmetyków- z taką oto, podwójną recenzją, dziś do Was przychodzę. 

Na początku tygodnia, dotarła do mnie paczka z drogerii Innsi- w tej drogerii można kupić produkty marek takich jak Karaja, Ibra, czy Victoria Vynn.


Na zakupy skusiłam się, ponieważ skończył mi się klej do rzęs, tj. klej do kępek czy rzęs na pasku, nie tych do przedłużania. Jakiś czas temu, na Instagramie, wyczytałam że marka Ibra, wypuściła na rynek właśnie taki klej. 




Lash Glue

Klej do rzęs

Ibra Makeup





Odkąd doszłam do wprawy, często sobie przyklejam sztuczne rzęsy- najpierw były to kępki, jednak od dwóch lata, używam rzęs na pasku, które kupuje na Aliexpress. 
Jeśli chodzi o kleje, do takowych rzęs, od jakichś trzech lat, wierna jestem marce Kryolan. 
Sporą popularnością, wśród makijażystek, cieszy się klej marki Duo- mi on jednak totalnie nie podpasował.
Miałam również klej od Golden Rose, który niestety mnie uczulił.
Na kleju od Kryolanu, najlepiej mi się pracowało.
Nie należy on do najtańszych- kosztuje około 40 złotych + trzeba jeszcze doliczyć koszty przesyłki.
Nic dziwnego że postanowiłam poszukać czegoś tańszego.
A czy Lash Glue Ibry, sprawdził się u mnie?
Zapraszam do lektury postu:)



Od producenta:


Bezlateksowy, szybkoschnący klej do rzęs Ibra Makeup. Jest elastyczny, bezpieczny i niezwykle uniwersalny. Po wyschnięciu robi się bezbarwny przez co jest praktycznie niewidoczny, a doklejone sztuczne rzęsy wyglądają naturalnie.
Klej jest łatwy w użyciu, sprawdzi się w rękach profesjonalisty oraz osoby początkującej. Zamknięty w tubce, wyposażony w poręczny pędzelek.
Produkt dedykowany do przyklejania zarówno kępek jak i rzęs na pasku.
Kolor: biały.













Skład:


Acrylates/Ethylhexyl, Acrylate Copolymer, Propylen Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, CI 77499




Klej otrzymujemy w tubce, obklejonej czerwoną etykietką, z logiem marki, informacjami o składzie, oraz dacie ważności. Konsystencja ni gęsta, ni rzadka- takie mam wrażenie, być może dlatego że klej aplikujemy ze specjalnego pędzelka, którym jest zakończona tubka. 






Zapach mało przyjemny, czuć plastik- jak to w większości klejów (uwierzcie mi, że kleje do przedłużania rzęs, mają jeszcze gorszy zapach).
Jeśli chodzi o warianty kolorystyczne, jest tylko jeden- biały. 
Wolę czarny- nie ma dla mnie makijażu oka, bez czarnej kreski przy rzęsach. Czarny klej, idealny się wtapiał w taką kreskę, nawet jak zrobiła mi się plamka z kleju, nie było jej widać.
Lash Glue mimo tego że ma biały kolor




 w rzeczywistości jest transparentny- w związku z tym, dla mnie na plus :)

W przypadku klejów do rzęs, mam naprawdę mało oczekiwań; ma dobrze przykleić rzęsy, oraz nie uczulać.

Lash Glue Ibra Makeup spełnia moje oczekiwania; rzęsy trzymają się, przez cały dzień (a nawet i noc), a co najważniejsze, klej ten w żaden sposób mi nie zaszkodził.
Trochę ciężko mi się pracuje, przy aplikacji tym pędzelkiem, ale zapewne przez brak wprawy- klej od Kryolan, wyciskałam z opakowania, na specjalną naklejkę, do kleju. 
Myślę że jednak z czasem, nauczę się pracować tym pędzelkiem.


Lash Glue Ibra Makeup,  kosztuje w Innsi 28 złotych. Mi udało sie go kupić, na promocji, za 21 złotych.
Jest on zdecydowanie tańszy od kleju marki Kryolan. 
Ciężko mi określić jego wydajność, po kilku dniach używania.
Kleje do rzęs na pasku, kupuję raz na pół roku; mam nadzieję że ten od Ibry, wystarczy mi, co najmniej do końca roku.
Chętnie do niego wrócę i polecam go, tym którzy szukają dobrego kleju do rzęs na pasku czy kępek.






Po za klejem, zamówiłam również:




Instant Cleanser

Dwufazowy płyn do demakijażu

Karaja









Owy płyn, miałam już na oku, od dłuższego czasu.
Marke Karaja, bardzo lubię, miałam od nich podkład, krem BB, czy paletkę cieni- z wszystkiego byłam zadowolona. Producent, w swoim asortymencie, posiada tylko i wyłącznie, kosmetyki i akcesoria do makijażu,  a jak wiecie (albo i nie, zależy od kiedy zaglądacie na mojego bloga :D) ja cenię sobie takie marki. 
Nie przedłużając- zapraszam do czytania, kolejnej recenzji.








Od producenta:



Instant Cleanser to dwufazowy preparat do demakijażu mocnego, wodoodpornego makijażu dedykowany dla cer normalnych.
Preparat może być stosowany w okolicach oczu i ust. Po demakijażu cera jest odświeżona i nawilżona. Przed użyciem należy mocno wstrząsnąć, następnie namoczyć wacik, przyłożyć do twarzy i delikatnie zetrzeć makijaż. Produkt nie wymaga spłukiwania. Bezzapachowy.
Zalety duwfazowego płynu do demakijażu Instant Cleanser KARAJA:
-preparat przeznaczony dla każdego typu cery,
-szybko i dokładnie usuwa nawet mocny wodoodporny makijaż,
-nie wymaga spłukiwania.









Skład:

AQUA (WATER), ISODODECANE, PROPANEDIOL, HYDROGENATED TETRADECENYL/METHYLPENTADECENE, DIMETHICONE, ETHYLHEXYLGLYCERIN, DIPOTASSIUM PHOSPHATE, DECYL GLUCOSIDE, POTASSIUM PHOSPHATE, DISODIUM EDTA, SODIUM CHLORIDE, +/- (MAY CONTAIN): CI 26100 (RED 17). 




Płyn otrzymujemy, w gustownej, przezroczystej buteleczce z zatyczką.



 
Jest on dwukolorowy, jednak w przypadku tzw, dwufazówek, zanim użyjemy takiego płynu, należy potrząsnąć opakowaniem- wtedy uzyskujemy jednolity kolor, w tym przypadku, pomarańczowy.


Kosmetyk jest bezzapachowy, ma rzadką, lejącą się konsystencje- jak to płyn do demakijażu :)
 
Dwufazowe płyny do demakijażu, zazwyczaj są tłuste. Takich kosmetyków używam do demakijażu oczu,  głównie ze względu na tusz do rzęs, oraz klej- dwufazówki dobrze sobie radzą, z obydwoma tego typu produktami.
Miałam spore obawy, przed demakijażem cery, płynem od Karaja- moja mieszana cera, tłusta, nie lubi dwufazowych płyn i reaguje na nie wypryskami. 
Jednak Instant Cleanser Karaja, zaskoczył mnie pozytywnie- na mojej buzi, nie było żadnych wyprysków.
Nie podrażnił mnie i nie uczulił.
Po użyciu, na twarzy został mi tłusty film, także mimo rad producenta, myłam twarz.

Aby jednak nie było zbyt dobrze, znalazłam kilka wad.
Po pierwsze; ciężko mi się naciska buteleczkę, aby wydobyć produkt. 
Im mnie kosmetyku, tym gorzej się go wydobywa, trzeba się trochę pomęczyć.
Druga kwestia- cena. Płyn kosztuje 23 złotych i jest to cena promocyjna (normalna to 46 złotych)
Znam markę Karaja, i doskonale wiem, że ich produkty są dobre, ale raczej nie tanie.
W drogerii Innsi, często są promocję i chyba kiedyś widziałam że Instant Cleanser Karaja, kosztował 13 złotych. 
W przypadku tej ostatniej ceny- byłabym skłonna ponownie kupić ten płyn.
Jednak 23 pln czy 46 pln, to trochę za dużo, jak na płyn do demakijażu, zwłaszcza że wystarczył on mi na pięć dni (używałam go raz dziennie).
Przy tej wydajności, cenie, bardziej polecałabym go profesjonalistom, jako krok w przygotowaniu do makijażu.





Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Znacie inne produkty Karaja, Ibra?


Dajcie znać w komentarzach :)

Do następnego:)

P.S koniecznie napiszcie jakie macie plany na najbliższy długi weekend- gdziekolwiek go spędzacie, mam nadzieję że będzie on dla Was udany :)

Niebieski top, jeansy i czarno-beżowe sandałki na obcasie

 Witajcie :)

Zgodnie z planami (yoohoo, udało się :D), rozpoczęłam swój „urlop”.

Cudzysłów nie jest przypadkowy, bo tegoroczny urlop, nie przypomina, tych z zeszłych lat. 

Nałożyło się na to kilka powodów: 

1) Zdrowie- w poniedziałek, zmuszona byłam, stawić się w szpitalu, na kontrolnych badaniach. Niby wszystko jest ok, ale wyniki o tym zadecydują, a na te muszę poczekać, jeszcze trochę. Raczej nie potrafiłabym się zrelaksować, na jakimkolwiek wyjeździe.

2) Druga praca- cóż, nie po to, wydałam pieniądze na szkolenie z przedłużania żelem paznokci, aby teraz nie skorzystać z czasu wolnego, i nie ćwiczyć. Wakajki się nadrobi za rok ;) 

Na szczęście, mam też czas by zrobić trochę zdjęć :) 

Po niedzielnej sesji zdjęciowej (którą przerwała burza), planuje już kolejne (nie wiem, czy nie pojadę gdzieś za miasto, czy zrobię fotki nad basenem), a Was zapraszam do oglądania jeszcze wcześniej zrobionych zdjęć :)

Eveline Flower Garden rozświetlający puder do twarzy- moja opinia

 Witajcie 😀

Podobno każda pora roku, rządzi się swoimi prawami, w strefie beauty.  Z moich obserwacji dotyczy to głównie paznokci i makijażu- latem chętniej sięgamy po jaśniejsze kolory lakierów, a na twarzy, powiekach, częściej gości glow. 

Marki kosmetyczne, odpowiadają nas takie trendy, np wypuszczając pudry rozświetlające. Niedawno premierę miał puder Go  to Glow, Hean Cosmetics, a jeszcze wcześniej, marka Eveline Cosmetics, wypuściła na rynek, nową kolekcję Flower Garden, w skład której wchodzą pomadki, cienie, oraz bohater dzisiejszego postu.




Eveline Cosmetics

Flower Garden

Rozświetlający puder do twarzy










Owy kosmetyk, zakupiłam w maju, ale przez zawirowania zdrowotne, zawodowe i osobiste, wyszło jak wyszło, że dopiero teraz przychodzę do Was z moją opinią na jego temat. Także nie przedłużam, zapraszam do lektury:)

Karmelowa skórzana sukienka i beżowe sandałki z łańcuszkiem

 Witajcie :)

Do mojego urlopu, jest już naprawdę blisko. Spodziewałam się zanim, zacznę odpoczywać, będę miała sporo pracy, ale nie spodziewałam się że aż tyle.  Udało mi się jednak znaleźć chwilę na napisanie postu i opublikowanie jednej z sesji, którą udało mi się zrobić, zanim pochłonął mnie wir pracy.

Czerwony kombinezon i złote szpilki

 Witajcie kochani :)

Mama nadzieję że jakoś się trzymacie, w trakcie tych upałów.  

Ja z niecierpliwością, odliczam dni do urlopu, chociaż w tym roku nigdzie nie wyjeżdzam.

Znaczy się na dłużej, bo pewnie gdzieś nad wodę się wybiorę (pisząc to, uświadomiłam sobie że w tym roku, jeszcze się nie kąpałam. )

Dzisiejszy post, będzie bardziej weselny, niż nad wodę ( mam nadzieję że w tym roku, uda mi się zrobić fotki w stroju kąpielowym), a tymczasem zapraszam do oglądania zdjęć, najświeższej stylizacji.

Bielenda Mgiełka Crystal Glow Rose Quartz jako tonik- moja opinia, o kosmetyku

 Witajcie :)

Jak tam mijają Wam wakacje?

Przyznam Wam szczerze, że ja nie czuje wogóle w tym roku wakacji- oczywiście planuj urlop, na początku sierpnia, ale zobaczymy jeszcze jak to będzie.  

Prawda jest taka, że mi to bez różnicy, czy wolne mi się trafi na początku sierpnia, czy w połowie października... No cóż, chyba się starzeje, wszak za kilka miesięcy skończę trzydzieści lat...

Czy odczuwam wakacje, czy nie, one trwają.  A ja dziś przychodzę do Was z recenzją kosmetyku, który za sprawą swojej nazwy, wydaje się być idealny na lato:







Bielenda 

Mgiełka Crystal Glow

Rose Quartz









Kilka tygodni temu, skończył mi się tonik. Spacerując po drogerii, rzuciła mi się owa mgiełka w oczy. Postanowiłam zaryzykować i przetestować ten produkt, jako alternatywe dla toniku- stąd właśnie tytuł postu. 
Nie przedłużając, przejdę do kolejnego punktu z tytułu postu, czyli moją opinie o kosmetyku- zapraszam do przeczytania mojej recenzji o tej mgiełce :)

Hean Smart Baza pod cienie- moja opinia

 Cześć :)

Są takie kosmetyki od których nie oczekuje zbyt wiele.  Bohaterem dzisiejszego postu, jest właśnie taki produkt:




Hean 

Smart Baza pod cienie









Marka Hean, jest kolejną moją ulubioną- ci którzy zaglądają tu regularnie, zapewne zauważyli, że ich produkty, często się pojawiają na moim blogu.  Różnie z nimi bywa; raz trafi się coś fajnego, raz tzw. bubel. 
W przypadku baz pod cienie, nie mam zbyt wielkich oczekiwań; ma rollować cieni, ma przedłużać ich trwałość. 
Czy Hean Smart Baza pod cienie, sprostała moim oczekiwaniom?
O tym w dalszej części postu- zapraszam :)


Krótki zielony top, jeansowe spodenki, czapka z daszkiem

 Cześć :)

Jak tam Wam mija czerwiec?

U mnie, zgodnie z oczekiwaniem, mam trochę więcej czasu wolnego. 

Cieszę się z tego powodu, ale nie mam zamiaru przyspieszać tempa blogowania. 

Jest dobrze jak jest; mam chwilę wolną, mam ochotę, siadam i piszę, i blogowanie jest dla mnie przyjemniejsze, bo wcześniejsza gonitwa, testowanie kosmetyków, robienie zdjęć, sprawiały że stawało się to przymusem.  Sam Blogger, płata mi figle; sprawdzając komentarze, widzę że na zatwierdzenie komentarzy, czekają komentarze sprzed kilku lat, które już są opublikowane. Jestem ciekawa, czy ktoś z Was ma podobnie? 

Koniecznie dajcie znać w komentarzach, a tymczasem zapraszam do oglądania zdjęć- iście w wakacyjnym stylu.


Zielona Bakteria na paznokciu

 Witajcie :)

Nie wiem czy pisałam o tym, ale jeśli tak to powtórzę; cieszę się że czerwiec się rozpoczął, i mam nadzieję że będzie dla mnie bardziej łaskawszy, niż maj- choćby pod względem czasu wolnego, którego zbyt wiele nie miałam w maju. Ciągle coś się działo; a to kontrola u lekarza, a to praca, a to podjechać trzeba było na wieś i coś zrobić. Zwieńczeniem tej bieganiny, było szkolenie, na którym byłam kilka dni temu (dziękuję za wszystkie gratulacje i miłe słowa od Was, na ten temat). Teraz nie zostaje mi nic innego jak ćwiczyć i niebawem wprowadzić kolejną usługę, do swojej oferty kosmetycznej. 

Zostaje jeszcze w klimacie paznokciowym, ponieważ dzisiejszy post, jest niejako na Waszą prośbę- niedawno, na InstaStory, zarzuciłam temat zielonej bakterii na paznokciu, z pytaniem czy chcecie post na ten temat. A że większość z Was, odpowiedziała twierdząco, tak więc, zebrałam swoją wiedzę i doświadczenie i przychodzę do Was z postem na ten temat :)



Pseudonomas Aeruginosa

Pałeczka ropy błękitnej








Blossom Meadow Flower Touch Radiant Foundation Podkład Bell- moja opinia

 Witajcie :)

Na zewnątrz zrobiło się ciepło, zielono- to wszystko spowodowało, że nie chce mi się ani siedzieć w domu, ani pisać postów. Cieszę się że maj się skończył, bo ten miesiąc, nie był dla mnie ani zbyt łaskawy, ani zbyt ciepły. Mam nadzieję że czerwiec będzie zdecydowanie lepszy, łaskawszy dla mnie- uzbierało mi się kilka kosmetyków, które testuje i wypadałoby, podzielić się  z Wami, moimi opiniami na ich temat. Tak więc, lets go, nadchodzę z pierwszą recenzją :



Blossom Meadow 

Flower Touch 

Radiant Foundation









Podczas Biedronkowych zakupów, urocza tubka, przypadła mi do gustu i przykuła mój wzrok. A co z zawartością? O tym w dalszej części postu- zapraszam :)

Beżowy płaszcz, beżowa koszula, różowa minispódniczka i beżowe szpilki

 Dobry wieczór :)

Przyznam szczerze że myślałam, że nie uda mi się napisać (i opublikować) tego postu- ale jednak udało się.

Dzisiejsze popołudnie, mimo że wolne od pracy, zapełniłam nadrabiam zaległości towarzyskich. 

Ale że nie wszystkie się udało, to wróciłam do domu i postanowiłam napisać post. 

Dość krótki, bo nie mam się za bardzo o czym rozpisywać, za to mam do opublikowania zdjęcia które zostały zrobione w niedzielę (też nie sądziłam, że uda mi się je zrobić).



Majówka 2023- jeansowa kurtka, jeansy rurki, krótki różowy top i pudrowe sandały na platformie

 Witajcie kochani 😘

Jak tam Wam minęła majóweczka?

Ja 30, 1 i 3 miałam wolne. Okropnie żałuję że 2 sobie nie wzięłam wolnego, ale o tym za chwilę. Oprócz tego, w tym poście, blogowe ogłoszenie, trochę ciekawostek z tego co u mnie, no i oczywiście stylóweczka.

Zapraszam 😀

Kobo Professional Kobo Cream BB-moja opinia

 Cześć 😀

Miałam być regularna w blogowaniu, ale wyszło jak wyszło. 

I tak- w niedzielę miałam porobić nowe fotki, ale źle się czułam więc sobie odpuściłam. Dzisiejszą recenzje, pisałam we wtorek, kiedy to u mnie padało, i niespecjalnie mi się chciało pisać, ale jakoś się przemogłam i  skleciłam te kilka zdań.

A dzisiejszy post, z gatunku tych wakacyjnych, będzie bowiem o SPF i kremie BB. Będzie recenzja:

KOBO PROFESSIONAL 

KOBO CREAM BB










Chyba większość z Was, nie wyobraża sobie latem nie używać kremów z filtrem. Wstyd się przyznać, ale ja nigdy do tego nie przywiązywałam wagi- ładnych kilka lat temu, nakladałam zwykły krem na twarz, malowałam się, zazwyczaj podkładem, zakładałam okulary przeciwsłoneczne... I tyle. Od dwóch lat, w upalne dni, maluje się kremami BB- są zdecydowanie lżejsze. 
Skoro lato tuż-tuż (koniecznie dajcie znać, jakie macie plany na majówkę), pora się rozejrzeć za tego typu kosmetykiem.
O tym jak mi się sprawdził Krem BB od Kobo, poczytajcie w dalszej części postu😀.

Paese puder do twarzy Puff Cloud- moja opinia

 Witajcie :)

Mniej więcej trzy lata temu, na moim blogu pojawiła się recenzja pudru pod oczy od marki Paese. (TU)

Przypomnę że puder zdobył moją sympatię, został moim ulubieńcem.

Całkiem niedawno, na rynku, pojawił się puder o tej samej nazwie, jednak do twarzy:




Paese


Puff Cloud

Puder do twarzy








Mając w pamięci, dobre wspomnienia, związane z poprzednikiem, skusiłam się na tą nowość.
A o tym, czy puder do twarzy, okazał się tak samo dobry, jak ten pod oczy, dowiecie się z lektury postu.
Enjoy :)


#HaulGoldenRose- recenzje korektora Just Touch Liquid Concealer i pomadki Glow KissTinted Lip Balm

 Dobry wieczór :)

Mam nadzieję że macie się dobrze i że Wielkanoc minęła Wam radośnie i spokojnie :)

Dziś przychodzę do Was, z recenzją dwóch kosmetyków marki Golden Rose.

Mogłabym je opublikować oddzielnie, ale z racji tego że obydwa produkty, pochodzą od tego samego producenta i zostały zakupione przeze mnie, praktycznie w tym samym dniu i testowanie ich nie korelowało ze sobą (aby moje recenzje były rzetelne, nigdy nie testuje równocześnie, kosmetyków przeznaczonych do tej samej części ciała. Czyli jeśli testuje jakiś podkład, w tym czasie nie sprawdzam jak moja cera zareaguje na nowy krem do twarzy) postanowiłam obydwa kosmetyki, opisać w tym samym poście. 

Enjoy ;)


Krótka bluzeczka w paski, jeansy rurki, szpilki z kokardką i jeansowa kurteczka

 Witajcie :)

Co tam u Was słychać?

Jak idą przygotowania do Świąt Wielkiejnocy?

Ja odłożyłam je niemal na ostatnią chwilę- cóż, wróciłam do pracy (dziękuje za wszystkie miłe słowa :)), a że tej jest sporo, no to Święta będę ogarniać na ostatnią chwilę.

Z czasem, zaległości pracownicze nadrobię, wtedy przyjdzie czas na blogowe zaległości- na szczęście, podczas przymusowego wolnego, przygotowałam sobie kilka postów i porobiłam fotki, więc będę miała co publikować :)

Dziś zapraszam Was do oglądania zdjęć, wiosennego outiftu.

Zanim jednak to nastąpi, mam dla Was małe ogłoszenie parafialne.

Beżowy płaszcz, beżowe botki, jeansy rurki i beżowa koszula

 Cześć :)

Jak Wam mija tydzień?

Ja niestety, dalej jestem na zwolnieniu lekarskim, które zostało przedłużone, do końca tego tygodnia.

No i tak sobie siedzę w domu, wydawałoby się że mając jeszcze wiele wolnych dni, zajmę się blogiem, a tymczasem, nie jest mi łatwo zabrać się do pracy- większość dnia spędzam oglądając telewizje, plotkując z koleżankami i ćwicząć.

Oczywiście nie wstaje zbyt wcześnie- zaczynam się trochę obawiać, jak mi przyjdzie wrócić do normalnego trybu życia, gdy wreszcie mój przymusowy urlop dobiegnie końca- no nic, przyjdzie czas to będę się martwić, podobnie jak innymi rzeczami.

Planuje napisać jeszcze jeden post i zrobić kolejne wiosenne zdjęcia (patrząc na prognozę pogody, będę je robiła w domu. Ech już liczyłam że w tym tygodniu zrobię sobie kolejny jogging, a tu chyba nic z tego...)

A dziś przychodzę do Was z kolejnym wiosennymi outfitem :)


Czarny kapelusz, czarny płaszcz, czarny sweterek, jeansy rurki i botki na obcasie

 Witajcie kochani :)

O ile na Instagramie miałam dość długą przerwę, tak tu na blogu już niekoniecznie, bo wpisy pojawiają się dość regularnie. Trochę problemów miałam z napisaniem tego postu, ale jednak się zmobilizowałam i postanowiłam napisać kilka zdań, aby zająć czymś głowę i myśli- kolejne dni na zwolnieniu, cóż ja nie należę do osób które umieją i lubią zbyt długo odpoczywać :D

Mam nadzieję że już wkrótce , wszystko wróci do normy (użyłabym słowa normalności, ale niezbyt dobrze mi się to kojarzy, podejrzewam że większości z Was również). 

Tak więc zapraszam do lektury postu, który zawiera nie tylko fotki pierwszej wiosennej stylizacji, ale i małą niespodziankę ;)


Asian Valentine's Day K-Skin beauty BB Cream 2 - moja opinia

 Cześć :)

Czyżbym w gronie swoich ulubieńców, powitała kolejną ulubioną markę?

Mowa tutaj o Bell. Ci którzy zaglądają na mojego bloga, od dłuższego czasu, zauważyli, że ich produkty (znaczy recenzje) pojawiają się na moim blogu. Kosmetyki tej marki nie są drogie, w dodatku łatwo dostępne- można je kupić w Biedronce, a chyba większość osób tam robi zakupy.  Na bohatera, dzisiejszego postu, trafiłam gdy nabywałam, krem pod oczy Bielendy (jego recenzja jest TU ). Akurat kończył mi się podkład, więc postanowiłam zakupić :


ASIAN VALENTINE'S DAY

 K-SKIN BEAUTY BB CREAM



Spójrz tylko na opakowanie; prawda że jest przeurocze?
Cena też nie jest zbyt duża, ale jak jest z jego działaniem?
O tym w dalszej części postu- zapraszam :)

Co ostatnio przeczytałam...

 Witajcie :)

Jak tam Wasze nastawienie, na zaczynający się właśnie tydzień?

U mnie całkiem ok, choćby dlatego że zaczął się normalnie, w przeciwieństwie ubiegłego poniedziałku- o czym pojawiła się wzmianka na moim InstaStory. 

Pozostała część tygodnia, minęła mi już bez większych rewelacji, udało mi się przeczytać książka, o której będzie dzisiejszy post :



Ludzie z mgły

Janiszewska Izabela







Czarne skórzane spodenki, czarne kozaki, czarna skórzana bluzka i cieliste rajstopy

 Witajcie :)

Dziś wreszcie przychodzę do Was z stylizacją z bluzką, które po dość długim czasie, odebrałam od krawcowej (Pisałam o tym, w którymś poście, ale nie pamiętam w którym :D). Ta stylówka, chodziła mi po głowie, już od dłuższego czasu, ale najpierw oddałam bluzkę do krawcowej, wcześniej było trochę za zimno, na takie foty. gdy już odebrałam bluzkę, nie miałam czasu na zdjęcia. 

Wreszcie się udało; bluzkę mam, temperatura pozwala na zdjęcia, czas też :)

Tak więc, bez zbędnego przedłużania, zapraszam do oglądania zdjęć ;)


Eveline Cosmetics Lifting Therapy silnie ujędrniający krem-serum ekstrakt z orchidei- moja opinia

 Witajcie :)

Ostatnio jakoś ciężko mi się zabrać za blogowanie- o ile, z regularnym odwiedzaniem waszych blogów, nie mam zbyt dużych problemów, tak z pisaniem postów już tak. Jakieś 80% problemów to brak czasu (pracuje nad tym, ale nowy rok to i nowe wyzwania, więcej obowiązków, więc wymaga to ode mnie organizacji czasu nad którą pracuje) pozostałe 15% to pogoda, z którą się nie możemy zgrać, no i zostaje 5%, czyli dzisiejszy post, nad którym najdłużej siedziałam. 

Kilka tygodni temu, wybrałam się na zakupy do Biedronki. W moje oko, później koszyk, a później półkę łazienkową, wpadł bohater dzisiejszego postu:




Eveline Cosmetics

Lifting Therapy

Silnie ujędrniający krem- serum 

Ekstrakt z orchidei








O ile kupno, testowanie kremu nie było dla mnie zbyt dużym problemem (pomijając fakt, że krem z tejże serii jest dedykowany dla osób powyżej 50 roku życia. Cera może być od nas starsza, ale wiek mojej cery to jakieś 40 lat, a nie 50, więc nieco zawiedziona, zdecydowałam się na 50+ ) tak niestety, szukając owego produktu w czeluściach internetu, nie znalazłam go nigdzie, nawet w sklepie internetowym Eveline. Dziwna sprawa trochę, nawet przemknęło mi przez myśl, by nie pisać tej recenzji, ale skoro już go kupiłam, przetestowałam, to jednak podzielę się swoją opinią z Wami. Być może ktoś z Was miał owy krem, mam jakąś opinię na jego temat, zbieżną z moją, o której przeczytacie poniżej :)

Bielenda Skin Love silnie nawilżający różowy krem pod oczy- moja opinia

Witajcie :)

Wrócę jeszcze na chwilkę do tematu Walentynek.  Przeglądając Instagrama, trafiłam na komentarz, gdzie dziewczyna pisała że lubi Walentynki, ze względu na promocje na słodycze. Coś w tym jest, jeszcze nie dawno, w okolicach 14 lutego, szukałam na półkach, czekoladek w kształcie serca. Podobnie  było gdy nadchodziły Święta Bożego Narodzenia- te wszystkie czekoladowe Mikołaje, czy limitowane edycje niektórych marek; cały rok na to czekałam ;)

Rok temu postanowiłam ograniczyć słodycze, więc już nie jarają mnie aż tak bardzo, te wszystkie słodycze, za to przed tegorocznymi Walentynkami, marka Bielenda, wypuściła kolejną serię SKIN LOVE. Akurat kończył mi się krem pod oczy, a że w skład tej serii, wchodzi właśnie m.in ten kosmetyk, skusiłam się na niego( o czym zresztą wspominałam na swoim InstaStory) i po tygodniu testowania, przychodzę do Was z recenzją :



SKIN LOVE

Silnie nawilżający, różowy krem pod oczy

Bielenda



 
Tydzień to dość dużo czasu, a z doświadczenia wiem, że taki okres, wystarczy by sprawdzić, czy dany kosmetyk, nie jest bublem, nie szkodzi mi.
Tym bardziej że krem pod oczy, to jest jeden z tych kosmetyków, co do których, nie mam zbyt wielkich wymagań.
Tak więc, jeśli jesteście ciekawi, czy kolejny kosmetyk, marki Bielenda, zdał egzamin i się sprawdził, zapraszam do lektury posta :)

Granatowa sukienka w paski, cieliste rajstopy, kurtka, beżowa czapka i szalik i czarne kozaki

 Cześć 😀

Dziś przychodzę do Was z kolejną porcją zdjęć, które miały się pojawić tydzień temu (miałam je robić w poprzednią sobotę, ale się pochorowałam i ledwo z łóżka wstałam , zrobiłam porządki i zakupy, co graniczyło z cudem i zajęło mi o wiele więcej czasu niż zazwyczaj. Dodam tylko tyle że nie była to żadna choroba zakaźna.) Miał być to post o Walentynkach, a konkretniej o moim podejściu do Dnia Zakochanych- No i będzie tylko że z opóźnieniem.

Haul z Kontigo- recenzje transparentnego pudru MOIA i tuszu do rzęs Colour JUNIKA

 Witajcie

Dziś mam dla Was, recenzje kosmetyków, które kupiłam przed Świętami Bożego Narodzenia.

Tak, tak, za kilka tygodni Wielkanoc, a ja tu wyskakuje z Bożym Narodzeniem...

Jednak, u mnie ostatnio jest małe opóźnienie z recenzjami. Troszkę mi zajęło, zanim przetestowałam kosmetyki, i je opisałam.

Nie pamiętam, po co wybrałam się wtedy do Kontigo, za to pamiętam że wtedy była ta promocja, i oprócz pudru, skusiłam się na tusz do rzęs, a koszt obydwóch kosmetyków, to było 5 zł.

Każdy chyba by się na moim miejscu skusił, za taką cenę... ;)

Z racji tego że obydwa produktu, nadal są dostępne w Kontigo, oczywiście w normalnych, wyższych cenach, postanowiłam się z Wami podzielić, swoimi opiniami na ich temat.

Zapraszam do lektury recenzji :)


Paese BB Cream, krem BB do twarzy- moja opinia

 Cześć :)

Dziś na blogu trochę lata, niemal w środku zimy, i to z dwóch powodów.

Po pierwsze, będzie recenzja kosmetyku, który zakupiłam w sierpniu (no wiem, trochę czasu minęło zanim go przetestowałam i napisałam recenzje, wybaczcie :D)

Po drugie będzie to kosmetyk, bardziej na lato, kiedy na zewnątrz jest ciepło:



Paese BB Cream

krem BB do twarzy


\





Chociaż kremów BB używam najczęściej latem, to owy kosmetyk mam o każdej porze roku w swojej kosmetyczce. Rano gdy się spieszę, bo idę do pracy czy mam coś do załatwienia, nakładam coś lekkiego na twarz- zazwyczaj gdy się ze wszystkim uporam, zmywam poranny makijaż i robię nowy. Dlatego aby zbytnio cery nie obciążać, i nie mieć zbyt dużo pracy przy zmywaniu makijażu, w takich sytuacjach maluję się kremem BB. Nie mam zbyt wielu ulubieńców, jeśli chodzi o kremy BB- cenowo, jakościowo, spasował mi BB Cream Beauty Golden Rose, którego recenzja jest na moim blogu KLIK
Jednak aby ciągle nie używać tego samego kosmetyku (co jest nawet nie wskazane, aby cera się do niego nie przyzwyczaiła), postanowiłam wypróbować ten sam produkt, innej marki. Dlaczego Paese? Odpowiedz jest banalnie prosta; krem był w cenie promocyjnej :) 
Czy Paese BB Cream został moim kolejnym ulubieńcem?
Tego dowiecie się z dalszej części postu- zapraszam do lektury :)

Szara czapka z pomponem, ciemna kurtka, woskowane spodnie, sznurowane botki, sweterek z perełkami i szalik ombre

 Witajcie :)

W minioną sobotę wreszcie udało mi się wybrać na zdjęcia. Miało być śnieżnie, biało, zimowo, no i było, tyle że nie na moich zdjęciach, ale na zewnątrz kilka dni później kiedy to spadł śnieg. Jak to zwykle bywa nie udało mi się zgrać z pogodą (czy pogodzie ze mną :D), obyło się bez marudzenia że nie ma śniegu, wystarczy że kilka dni później, trochę ponarzekałam że śnieg mi sypie w oczy, gdy wracałam ze sklepu. I tak źle, i tak niedobrze :D

Tak więc co by nie marudzić, już więcej, zapraszam do oglądania fot :)


Co ostatnio obejrzałam...

 Cześć:)

Przyszła zima, tj temperatury na minusie, jakiś tam śnieg się pojawił, ale patrząc na prognozy pogody, to on długo nie poleży. Dlatego, dla osób czekających na to aż na termometrze pojawi się temperatura powyżej 0 i śniegu już nie będzie, przygotowałam, recenzje seriali, które obejrzałam w ciągu ostatnich tygodni.

Mam nadzieję że post przeczytają, nie tylko domatorzy- jakoś trzeba zacząć wpis, sami wiecie ;)

Nie przedłużając, zapraszam na lekturę recenzji :)

 Enjoy ;)

Eveline Cosmetics Wonder Match kremowy korektor do twarzy- moja opinia

 Cześć :)

O ile, wśród pokładów, mam wielu ulubieńców, tak w przypadku korektorów, liczba faworytów jest nieco mniejsza, i dzieli się na te których mogę używać na co dzień, i na te których używam okazjonalnie, z tego powodu że ich częste stosowanie, źle działa na delikatną skórę pod oczami. Z tej pierwszej grupy, mam zaledwie dwóch ulubieńców, i obydwa produkty są od marki Eveline Cosmetics. Są to: Art Scenic i Magical Perfection Conceale. Poszukiwania kolejnych korektorów, do codziennego makijażu trwają (co by nie stosować ciągle tych samych kosmetyków).

Jakiś czas temu, na promocji, moją uwagę przykuł:


Eveline Cosmetics

Korektor

Wonder Match 




Z serii Wonder Match Eveline, miałam dwa kosmetyki, były to podkłady:

Wonder Match Foundation i Wonder Match Lumi. Recencje obydwóch kosmetyków, znajdziecie na moim blogu ( KLIK!  KLIK! ) ja tylko przypomnę, że obydwa podkładu były ok, nie zrobiły mojej cerze krzywdy, i niestety do najtańszych nie należały. W przeciwieństwie do korektora, którego kupiłam w promocyjnej cenie. O tym ile kosztował, jak się sprawdził, poczytacie w dalszej części postu- enjoy ;)




Hean Nawilżający podkład RENEW hydraiting- moja opinia

 Cześć :)

Nie tak dawno, witaliśmy Nowy Rok, tymczasem, połowa stycznia już prawie za nami...

Czas pędzi szybko, gdy przygotowywałam poprzedni post, robiąc odnośnik do stylizacji z czarnym kombinezonem, uświadomiłam sobie, że owe zdjęcia robiłam niemal trzy lata temu...

Gdybym tylko miała wehikuł czasu, cofnęłabym się w czasie, aby jeszcze raz przeżyć ten rok, bo z perspektywy czasu wspominam go bardzo miło...

Wehikułu czasu  nie mam, ale za to dziś mam dla Was pierwszą w tym roku, recenzje kosmetyczną:


Hean Cosmetics

Podkład Nawilżający 

Renew Hydraiting





Tym kosmetykiem, chwaliłam się jakiś czas temu na InstaStory.
Jest to jedna z nowości, marki Hean, która jest jedną z moich ulubionych, drogeryjnych.
Jeśli więc jesteście ciekawi, czy ten podkład dołączył do moich ulubionych kosmetyków, tej marki- zapraszam do lektury recenzji:)

Czerwony kombinezon, cieliste rajstopy i beżowe szpilki na platformie

 Cześć :)

Jak się macie po długim weekendzie?

Ja odpoczęłam (aż za bardzo chyba :D), zrobiłam zdjęcia, z którymi przychodzę do Was, w dzisiejszym poście :)

Kilka tygodni temu, na moim InstaStory, pochwaliłam się nowymi zakupami tj. ubraniami.

Była to czarna sukienka ( w której się pojawiłam na sylwestrowej imprezie), oraz czerwony kombinezon- obiecałam że i w nim się pokaże, tak więc zapraszam do oglądania fotek ;)

Karmelowa skórzana sukienka, szare kozaki na platformie, zimowa kurtka, beżowy szalik i czapka

 Cześć :)

Witam się  z Wami w 2023 roku i mam nadzieję świetnie się bawiliście w Sylwestra (u mnie standardowo, impreza w znanym mi gronie) i że pierwsze dni Nowego Roku, mijają Wam dobrze.

U mnie tak jest- no prawie. Nie będę się tu rozpisywać o szczegółach, zawsze może być gorzej, mam nadzieję że nie będzie,a po za zwykłymi obowiązkami, pierwsze dni 2023 roku,  mijają mi na realizowaniu postanowienia, by o siebie bardziej zadbać, o czym wspominałam na Instagramie. Zwykle nie robię noworocznych postanowień, ale po ostatnich przeżyciach, zdecydowałam się na to by o siebie zadbać od Nowego Roku, ponieważ wcześniej, ciągle brakowało czasu. O szczegółach wspomnę, albo i nie, a teraz przejdę do nieco bardziej przyjemnych tematów.

Nowy Rok powitaliśmy w niemalże wiosennych temperaturach, dni są coraz dłuższe, aż chciałoby się powiedzieć że wiosna idzie- do tej kalendarzowej, zostało jeszcze ponad dwa miesiące. Ja jednak liczę po cichu, że zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, wróci wraz ze śniegiem, najlepiej tak jak przed Świętami Bożego Narodzenia, kiedy to biała pierzynka, przykryła dachy, do tego świąteczne lampeczki- bajeczny widok, zwłaszcza po zmroku. 

Chciałabym zrobić na bloga zimowe fotki, takie śnieżne- mam nadzieję więc że odrobina zimy się pojawi, a jeśli nie to, będą zimowe fotki bez śniegu. Tak jak w dzisiejszym poście :D