Witajcie :)
Jakiś czas temu na moim blogu pojawiła się recenzja kremu pod oczy marki Clochee. Zostawiam Wam link do recenzji (jeśli ktoś nie czytał tej recenzji, lub chce ją sobie przypomnieć KLIK ) Nawiązując tylko do tej recenzji, przypomnę że obiecałam napisać post o płynie do demakijażu tejże marki. Dziś mam dla Was wpis, właśnie z recenzją tego kosmetyku:
Clochee Cleasing
Relaksujący płyn micelarny do twarzy
Od producenta:
Usuwa makijaż twarzy i oczu. Łagodzi podrażnioną i zaczerwienioną skórę. Relaksuje i orzeźwia, dzięki delikatnie wyczuwalnej nucie hydrolatu z kwiatu pomarańczy.
Skład:
Aqua, Citrus Aurantium Amara Flower Water*, Glycerin**, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Rosa Damascena Flower Water*, Aloe Barbadensis Leaf Juice**, Citric Acid*, Sodium Benzoate***, Potassium Sorbate***, Dehydroacetic Acid*, Benzyl Alcohol* * Certified ingredients, ** Natural origin raw materials, *** Approved for natural cosmetics
Opakowanie wygląda bardzo elegancko, czego nie można powiedzieć o zapachu; czuć lekko pomarańcze, jednak zapach ten jest jakiś mdły (?)
Na szczęście nie jest on jakoś bardzo wyczuwalny, ja sama wyczułam ten zapach dokładnie wąchając kosmetyk przy pisaniu recenzji, bo podczas demakijażu go nie czułam. Płyn jest przezroczysty, ma konsystencje lejącą się- typową dla płynów micelarnych. Działaniem też nie odbiega od innych płynów micelarnych; usuwa makijaż z twarzy czy to ten dzienny czy wieczorowy. Tak jak w przypadku innych tego typu produktów do demakijażu, zmywanie mejkapu wodoodpornego trwa nieco dłużej. Chcę jeszcze tylko dodać że Clochee Cleasing używałam tylko do usuwania makijażu z twarzy- od kilku lat do demakijażu oczu, używam płynów dwufazowych. Plusem produktu Clochee, jest też to że nie podrażnia on cery, nie wysusza (chociaż po użyciu go skóra wydaje się być wysuszona, jednak zawsze po zmyciu mejkapu myje buzie i nakładam krem, więc nie dam sobie ręki obciąć że bez używania kremu, mógłby on rzeczywiście wysuszyć cerę) Clochee Cleasing świetnie nadaje się do cery wrażliwej, czy takiej z tendencją do wyprysków. Mam wrażenie że działa kojąco na nadwrażliwe buzie, a przekonałam się że dzięki niemu wypryski znikają z twarzy.
Jednak mimo takich zalet, uważam że cena (33 zł w Hebe) to za dużo, biorąc pod uwagę to że używałam płynu raz dziennie i wystarczył on mi zaledwie na tydzień. Clochee Cleasing kupiłam na promocji (nie pamiętam dokladnie ile za niego zapłaciłam, ale cena promocyjna nie przekroczyła 30 zł również w Hebe.) ale czy do niego wrócę, nawet gdy będzie promocja- nie jestem pewna. Dlatego też nikomu tego produktu ani nie polecam, ani nie odradzam.
Jestem ciekawa czy mieliście ten płyn?
Znacie, lubicie kosmetyki od Clochee?
Dajcie znać w komentarzach.
Do następnego :)
Niestety nie znam marki, więc nic o niej powiedzieć nie mogę. Produkt chętnie bym przetestowała, może jak będzie gdzieś na promocji :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńCieszę się Kochana, że znów spotykamy się na blogspocie! :) Wszystkiego dobrego Ci życzę, buziaki i pozdrawiam!
jeszcze nigdy nic nie miałam od tej marki chociaż ją kojarzę z innych blogów :)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja ale chyba wolałabym większe opakowania :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o nim słyszę. Skład widzę, że ma super :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wypróbuję, jeszcze nie miałam nic z tej marki. :)
OdpowiedzUsuńNiezły produkt
OdpowiedzUsuń